Newsy
23.06.2016

Feruga: Chcę zakotwiczyć w Bielsku-Białej

O licznych podejściach do Podbeskidzia, zaletach gry w swojej okolicy i nieocenionej pomocy trenera mentalnego opowiada Daniel Feruga, od kilku dni zawodnik Podbeskidzia.Na początku wyjaśnijmy jedną kwestię, która podniesiona została w komentarzach pod informacją o Twoim przyjściu do Podbeskidzia: zarzucono Ci, że kiedyś odmówiłeś gry w Podbeskidziu. Faktycznie była taka sytuacja?Sprawa dotyczy odległych czasów, jeszcze chyba sprzed dziesięciu lat, gdy wychodziłem z wieku juniora. Trenerem Podbeskidzia był wtedy Marcin Brosz, trenowałem już z drużyną w Bielsku, ale dalsze losy nie zależały ode mnie, tylko od władz Gwarka Zabrze, które chciały sprzedać mnie za granicę. Bardzo chciałem zostać w Podbeskidziu, choćby dlatego że trener Brosz widział mnie w drużynie, ale Gwarek w końcu sprzedał mnie do Ruchu Chorzów i moje życie poszło inną drogą. Wtedy zaczęła się ta saga związana z moją grą dla Podbeskidzia, bo tych podejść miałem jeszcze kilka.No właśnie, ostatnia próba to chyba dwa lata temu, gdy miałeś bardzo udaną rundę w Energetyku ROW Rybnik.Tak, wtedy też było bardzo blisko. Praktycznie byłem już dogadany w Podbeskidziu, ale klub z Rybnika zablokował transfer. Faktycznie miałem za sobą dobrą rundę i trener Ojrzyński, który prowadził wtedy Podbeskidzie chciał żebym grał w Bielsku.Teraz wreszcie do transferu doszło.Jakieś dwa tygodnie temu dostałem pierwszy sygnał z zapytaniem czy byłbym zainteresowany grą w Bielsku. Powiedziałem, że chętnie, czemu nie? Rozmawiałem o tym jeszcze w domu, z żoną i ona tonowała mój entuzjazm, żebym zaczekał na konkrety. Ale byłem cały czas w kontakcie z klubem, z trenerem Dźwigałą w kontakcie jestem odkąd pracowaliśmy razem w Ząbkach i z czasem te plany stawały się realne. W tym czasie dużo pracowałem nad sobą, można powiedzieć, że odrobiłem swoją pracę i czułem się gotowy żeby grać dla Podbeskidzia. Jeszcze były po drodze kwestie formalne, bo  miałeś ważny kontrakt.Do Chojniczanki byłem wypożyczony, ale miałem jeszcze roczną umowę z Miedzią Legnica, gdzie podjąłem rozmowy w sprawie rozwiązania kontraktu. Doszliśmy do porozumienia, że nie ma sensu wracać do Legnicy i znów iść na wypożyczenie, rozwiązaliśmy kontrakt i stałem się wolnym zawodnikiem, mogłem więc podpisać kontrakt w Bielsku.Mówisz, że pracowałeś nad sobą – w jakim sensie?W ciągu ostatnich dwóch miesięcy nauczyłem się, że czasem trzeba ryzykować. Nauczyłem się też podejmować decyzje z myślą o sobie, nie spoglądając na innych. Ogólnie dużo uwagi poświęciłem przygotowaniu mentalnemu. Podzieliłem swoją dotychczasową karierę na dwa etapy: pierwszy to dziesięć lat do kwietnia tego roku, i od kwietnia wzwyż. Czyli od dwóch miesięcy trwa, można tak powiedzieć, nowy rozdział.Z czego wynika zwrot w stronę pracy nad własną psychiką?Zacząłem pracować z trenerem mentalnym i zainwestowałem w siebie, dlatego że, nie ukrywam miałem różne dołki psychiczne. Piłka nożna pod wieloma względami to nie jest łatwy sport. Ale cieszę się, że udało mi się to wyprostować, bo dzięki temu jestem dziś w Podbeskidziu, a jeszcze dwa miesiące temu nie wiedziałem czy będę dalej grał w piłkę.Skąd wzięły się te trudności, o których mówisz?Różne elementy miały na to wpływ. Co pół roku musiałem zmieniać klub, a gdy już wydawało się, że wszystko się poukłada w Dolcanie to klub upadł z wiadomych przyczyn i znów musiałem przewrócić swoje życie, wyprowadzić się do Chojnic. Dużo było takiego chaosu w moim życiu, sporo się tego uzbierało, to był taki mój dziesięcioletni bagaż, z którym nie do końca potrafiłem sobie poradzić.Wtedy postanowiłeś zwrócić się do profesjonalisty?Znalazłem człowieka, który pomógł mi się z tym wszystkim uporać i bardzo mu dziękuję, bo to gdzie jestem dziś to w dużej części jego zasługa. To on mnie nakierował na właściwą drogę, która poprowadziła mnie do tego, że dziś zaczynam treningi w Podbeskidziu.W jaki sposób trafiłeś do trenera mentalnego ?Tego mojego „anioła stróża”, jak go nazywam, poznałem jeszcze gdy grałem w Rybniku. Tam, za czasów trenera Wleciałowskiego mieliśmy grupowe zajęcia z trenerem mentalnym, ale wtedy miałem dobry czas, byłem na topie, więc inaczej na to patrzyłem. Nie sądziłem, że aż tak mi się to przyda. Może jakbym wtedy inaczej do tego podszedł to dziś moje życie wyglądałoby jeszcze lepiej. Ale już nie wracam do przeszłości, zamknąłem ten rozdział i szczerze mówiąc nie lubię rozpamiętywania tego, co było. Dla mnie najważniejsze są ostatnie dwa miesiące oraz to, co przede mną.To jak oceniasz te ostatnie dwa miesiące?Zrobiłem w trakcie nich bardzo duży progres, dużo pracowałem nad sobą, trenowałem indywidualnie i podsumowaniem tej pracy jest kontrakt w Podbeskidziu.Pewnie przyda ci się teraz taka stabilizacja. W Bielsku-Białej jesteś praktycznie w domu, do bazy treningowej klubu z Miliardowic, gdzie mieszkasz jest około 15 kilometrów. To ma dla Ciebie dodatkowe znaczenie?Fajnie jest grać w miejscu, z którego się wyszło. Jestem wychowankiem Cukrownika Chybie, zaczynałem grać w piłkę w okolicach Bielska, zwiedziłem wszystkie boiska w regionie jako trampkarz i junior. Dla mnie szczególną sprawą jest też to, że pokazując się w koszulce Podbeskidzia, będę pokazywać młodym chłopakom, że oni też mogą coś osiągnąć, im też może się udać.Jak zareagowali twoi bliscy, znajomi na przejście do Podbeskidzia?Dostałem bardzo dużo pozytywnych sygnałów z mojej miejscowości. Dużo ludzi mnie wspiera, życzy powodzenia. To jest bardzo mocny impuls do tego żeby postarać się zostać w Podbeskidziu dłużej, nie dwa lata jak mam w kontrakcie, ale na przykład pięć lat. Chcę wyrobić sobie markę i mocniej związać się z klubem. Ale na razie nie patrzę tak daleko, skupiam się na pracy, którą mam do zrobienia dziś, najdalej jutro.W Podbeskidziu spotkałeś kilku znajomych, z aklimatyzacją w zespole nie powinno być problemu.Tak z Dolcanu znam się z trenerem Dźwigałą, ale też z wieloma zawodnikami. W stałym kontakcie jestem z Damianem Chmielem, jesteśmy boiskowymi przyjaciółmi z gry w GKS-ie Katowice. Innych chłopaków też znam, z Darkiem Kołodziejem spotykaliśmy się kilka razy, w klubie są też Sławek Cienciała, czy Adrian Sikora, których też kiedyś poznałem, z Mateuszem Szczepaniakiem graliśmy w Miedzi Legnica. Jak z wspólnej pracy zapamiętałeś trenera Dźwigałę?Jest to  bardzo charakterny człowiek, który wymaga od siebie wielu sukcesów. Ma bardzo duże parcie na sukces, nie lubi przegrywać. Zresztą nikt nie lubi, ale on wyjątkowo mocno dąży do zwycięstw. W stosunku do zawodników jest bardzo wymagający, ale też potrafi w odpowiednim czasie pożartować i bardzo dobrze oddziela pracę i czas po pracy. Jeżeli jest trening to nikogo nie oszczędza i trzeba harować, ale po treningu, czy w czasie wolnym jest luźniej, można pożartować, pośmiać się. To jest bardzo fajne podczas pracy z nim. Zresztą sam był bardzo dobrym piłkarzem i wie jak drużyna powinna funkcjonować.Trener dużo mówi o grze ofensywnej, co Tobie powinno odpowiadać jako zawodnikowi, który na boisku ma kreować akcje ofensywne.Tak graliśmy w Dolcanie i myślę, że tutaj powinno być podobnie, trener woli grę na „tak”, aniżeli obronę. Bardzo się cieszę, że znów będę mógł z nim współpracować, to dla mnie bardzo ważne i jego obecność to kolejny powód, dla którego chcę jeszcze więcej wymagać od siebie.Rozegrałeś bardzo dużo meczów na poziomie I ligi, jakie to są rozgrywki?Liga jest bardzo specyficzna. Nawet nie powiedziałbym, że jest trudna, ale właśnie specyficzna. Spójrzmy na ostatni sezon od miejsc spadkowych do pierwszej piątki różnice punktowe były bardzo niewielkie. Duża liczba drużyn przez większość ligi walczyła o utrzymanie, wyraźnie odskoczyły tylko dwie. Ta liga też się zmienia, zmieniają się warunki, cała infrastruktura, to skutek wymogów licencyjnych. Są coraz lepsze obiekty, lepsze płyty boisk, na których grane są mecze i już nie ma takich przypadków jak kiedyś, że grało się na bardzo słabych murawach. Teraz można już pograć w piłkę, warunki w tym nie przeszkadzają. Dużo zmienia się też pod względem medialności, więc I liga staje się coraz bardziej popularna.Cel przed sezonem jest prosty: gramy o awans. Zgodzisz się? Kto będzie najgroźniejszym rywalem?Tak jest jeden główny cel i wierzę, że awansujemy. Z takim założeniem tu przyszedłem. A przeciwnika trudno wskazać, dużo zależy od ruchów jakie kluby wykonają w przerwie w rozgrywkach. Myślę, że groźny będzie Górnik Zabrze, ale dla nas najważniejsze jest żebyśmy sami dla siebie nie byli przeciwnikiem. Żeby każdy miał jasny cel i wtedy o wynik będziemy mogli być spokojni. Fajnie by było spotkać się już za rok na początku przygotowań do Ekstraklasy.Ekstraklasa to też dla Ciebie osobiście taki temat jeszcze nie spełniony i awans również Tobie otworzyłby drogę do samorealizacji pod tym względem.Nie chcę się zagrzebywać w historii. Muszę skupić się na pracy żeby grać jeszcze lepiej, mieć jeszcze bardziej udany sezon, bo skoro nawet po bardzo dobrych rundach nie udało mi się zakotwiczyć w Ekstraklasie to znaczy, że muszę dać z siebie jeszcze więcej. Dziś skupiam się tylko na pracy a za tym przyjdą i wyniki i efekty.        
powrót do listy

Następny mecz

Następny mecz

Fortuna 1 Liga 2023/2024 - Kolejka 28

VS

19.04.2024, godz: 18:00, Stadion Miejski "Stal" w Rzeszowie