Gol dla Kasi, czyli "Górale" pod szatnią!

  Mateusz Szczepaniak: Nie mamy dzisiaj trzech punktów i w dodatku nie straciliśmy bramki z akcji, więc jesteśmy podwójnie zdenerwowani, a wręcz wkurzeni. Dwa karne, gdzie sędzia mógł przymknąć oko, bo to było w takiej strefie gdzie nie zagrażało to bramce. Trzeba się z tymi kontrowersjami pogodzić, ale z gry jesteśmy naprawdę zadowoleni. Operujemy piłką; nawet kiedy gramy z kontry, cofniemy się, potrafimy tą piłką pograć i wymienić kilka podań. Fajnie, że w meczu z liderem, z drużyną, która ma serię bez porażki, mogliśmy dzisiaj kontrolować przez większość meczu jego przebieg. Potrzebujemy jeszcze czasu i myślę, że to opanowanie w kluczowych momentach, ta nienaganna mentalność, boiskowe cwaniactwo przyjdzie. Tak jak przyszło to wszystko Piastowi, który też w tym sezonie odpalił. Adam Mójta:To, że potrafimy grać, pokazaliśmy już na Łęcznej. Tam udało się wygrać, dzisiaj ta sztuka się nie udało. Czuję się dzisiaj jako przegrany, mimo, że zremisowaliśmy. Przez ostatni tydzień mocno pracowaliśmy; trener trochę pozmieniał i ta nasza wspólna praca przynosi skutki. Wiadomo, że w dwa tygodnie się wszystkiego nie poprawi; udało nam się podreperować to, co dla nas najważniejsze, czyli wydolność, czujemy się teraz dużo lepiej, a skuteczność przyjdzie z czasem. Każdy z nas patrzy w przód; to co było jest za nami, a od poniedziałku skupiamy się już tylko na najbliższym rywalu, czyli Górniku Zabrze. Mateusz Możdżeń:Ten nawał treningów, które odbywaliśmy, dwa dziennie, od ósmej do dziewiętnastej byliśmy w klubie, ze sobą, na pewno wpłynął na to, jak teraz gramy. Ludzie z boku widzą, że gramy trochę inaczej. Szkoda jednak tego remisu, bo punkty są potrzebne. Mieliśmy dzisiaj spore problemy z dokładnością; sporo było takich sytuacji, że można było lepiej dograć, wrzucić czy wykorzystać sytuację.  W pierwszej połowie Kato miał sam na sam, ale świetnie zachował się Szmatuła. Niestety rzadko strzelam bramki, ale takie już się zdarzało strzelać. Gola dedykuję narzeczonej – Kasi.