Newsy
12.09.2015

Mistrz pokonany!

To, że Lech rzuci się do ataku już od pierwszych minut, było do przewidzenia. Mistrzowie kraju fatalnie zaczęli sezon i po 7 kolejkach zajmowali czternastą pozycję w tabeli Ekstraklasy. Tego kibice w Poznaniu znieść nie mogli, zatem już od pierwszych minut meczu dali znać zawodnikom, że chcą tylko zwycięstwa.Lechici zgodnie z życzeniem zaatakowali i już w czwartej minucie cudu w bramce dokonać musiał Emilijus Zubas, Litwin trzykrotnie (!) interweniował po strzałach lechitów, dwa z tych uderzeń były z najbliższej odległości i bramkarz Górali musiał wykazać się nie lada refleksem, aby uchronić bielszczan od straty gola. Warto wspomnieć, że parę stoperów w Podbeskidziu, po raz pierwszy tworzył dziś duet Nowak – Horoszkiewicz. Dla tego drugiego był to szczególny pojedynek, bowiem to w Poznaniu debiutował w Ekstraklasie. Dotychczas podstawowy obrońca Kristian Kolcak do Poznania nawet nie przyjechał, a to z powodu urazu mięśnia dwugłowego, którego nabawił się na jednym z treningów przed tym meczem. W poniedziałek Kristiana czekają szczegółowe badania.Niestety również wskutek kontuzji już w 10 minucie meczu boisko opuścić musiał kapitan Górali od pierwszych minut meczu, Damian Chmiel. Pomocnik TSP w pozornie niegroźnym starciu doznał urazu, który wykluczył go z dalszej gry, w pierwszej chwili wyglądało na to, że Chmiel ma problem z barkiem – pierwsze diagnozy to potwierdziły: masażyści podejrzewali naderwany więzozrost barkowy. Damian jeszcze w trakcie spotkania trafił do szpitala. W jego miejsce na boisko wszedł  Jakub Kowalski, a opaska kapitańska powędrowała na ramię Roberta Demjana, dla którego było to setne spotkanie w Ekstraklasie.
Choć przewaga Lecha po 20 minutach nie podlegała dyskusji, to Górale też nie zamierzali wyłącznie murować bramki. Dużo serca na boisku jak zwykle zostawił Demjan, a sporym zagrożeniem okazały się dwa strzały z dystansu Mateusza Możdżenia, który z pewnością chciał się pokazać z jak najlepszej strony przeciwko swojemu byłemu klubowi.
W drugiej połowie obraz gry nie ulegał zmianie: Lech atakował, kibice się denerwowali, a Górale konsekwentnie nie pozwalali gospodarzom na stworzenie sobie klarownej sytuacji. Tak to wyglądało aż do 56 minuty, wtedy świetną akcję przeprowadzili bielszczanie Adam Pazio z prawej strony zagrał do Franka Adu, ten tylko lekko trącił piłkę przedłużając do Mateusza Szczepaniaka, który pokonał Buricia! Górale objęli prowadzenie!
Irytacja fanów przy Bułgarskiej sięgnęła zenitu – kibice Lecha ironicznymi owacjami lub gwizdami kwitowali każde zagranie swoich ulubieńców. Ci mimo to stale napierali na bramkę Zubasa, ale trzeba to przyznać, tego dnia szczęście było z Góralami. W 79 minucie mogło być już po meczu: Możdżeń wyprowadził piłkę z własnej połowy do Demjana, ten mógł zagrywać zarówno do Adu po lewej stronie, jak i do Szczepaniaka w środek boiska, Słowak zbyt długo holował piłkę i akcja straciła tempo, później mimo wszystko do pozycji strzeleckiej doszedł Szczepaniak,ale uderzył zbyt lekko. Ostatni akcenty meczu i tak należał do TSP: wprowadzony już w 90 minucie spotkania Lukas Janić zakończył kontratak Podbeskidzia mocnym, ale niecelnym strzałem. To była ostatnia akcja meczu, po którym na Lechitów spadł koncert gwizdów i wyzwisk, a tańczących w środku boiska Górali kibica Lecha nagrodzili brawami!Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0)Bramka: 56' SzczepaniakLecha: Burić - Kędziora, Kamiński, Arajuuri, Douglas - Trałka, Linetty (75' Formella) - Gajos, Hamalainen, Pawłowski (64' Lovrencsics) – Thomalla (46' Kownacki)TSP: Zubas - Pazio, Nowak, Horoszkiewicz, Mójta – Chmiel (10' Kowalski, 90' Janić), Kato, Możdżeń, Adu (90' Jonkisz) - Szczepaniak - Demjan. żółte kartki: Douglas, Kędziora – Kato, Możdżeń, Mójta
powrót do listy