Newsy
10.05.2016

Spełnił się czarny sen

Podbeskidzie wysoko przegrało w  Łęcznej z Górnikiem i wskutek pozostałych wyników, faktem stała się relegacji z Ekstraklasy na kolejkę przed końcem sezonu.
Do Podbeskidzia na ten kluczowy mecz wrócili dwaj górale z krwi i kości Marek Sokołowski i Damian Chmiel, którzy pauzowali w poprzednim meczu za żółte kartki. Niestety nie zdążył wykurować się Mateusz Szczepaniak, który zdobywał bramki w dwóch poprzednich meczach z zielono-czarnymi.
W drużynie z Łęcznej najważniejsza zmiana nastąpiła na ławce trenerskiej – Jurij Szatałow zrezygnował z funkcji pierwszego trenera i stery przejął jego dotychczasowy asystent Andrzej Rybarski.Górale mogli zacząć w najlepszy z możliwych sposobów. Tuż po pierwszym gwizdku Robert Demjan  popędził na bramkę Prusaka, ale naciskany zdecydował się na strzał sprzed pola karnego, który pewnie złapał. Równie groźnie było w 11 minucie, kiedy dośrodkowanie Mójty w polu karnym zgasił Demjan i wystawił Chmielowi, strzał pomocnika z Bielska-Białej został zblokowany przez obrońców i znów Prusak złapał piłkę.
W 14 minucie na strzał z woleja zza pola karnego zdecydował się Grzegorz Bonin, uderzenie efektowne, którym Bonin zapracował na brawa od publiczności, ale minęło bramkę bielszczan o dobry metr.
To powinno być ostrzeżeniem dla obrony Podbeskidzia, ale nie było – w 16 minucie znów Bonin, tym razem ograł Chmiela na skrzydle, wstrzelił w pole karne a tam strzałem głową Zubasa pokonał Pitry.
Górale potrzebowali kilku minut, aby się otrząsnąć, w tym czasie szaleli górnicy i stale atakowali, po chwili dopiero Podbeskidzie przejęło inicjatywę i usadowiło się na połowie rywala. W momencie, gdy Podbeskidzie zaczęło dominować, konstruować akcje, nie pozwalało Górnikowi wyjść z własnej połowy, Łęczna przeprowadziła zabójczą kontrę. Leandro popędził lewą stroną, zagrał do środka do Piesia, którego strzał trącił jeszcze Baranowski, czym zupełnie zmylił Zubasa i zielono-czarni prowadzili już 2:0 i z takim rezultatem obie drużyny zeszły do szatni.
Drugą połowę grano przede wszystkim na połowie Górnika, ale ataki podopiecznych trenera Podolińskiego były zbyt czytelne i łatwo przerywali je łęczniańscy defensorzy.
Sporadycznie, ale groźnie atakował Górnik: w 62 minucie z dwoma obrońcami poradził sobie Grzegorz Bonin, a piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce bramki Zubasa.
Bonin w końcu swojej bramki się doczekał. W 67 minucie odkryci Górale dali się skontrować, Bonin dostał świetne podanie od Nowaka, minął bramkarza i trafił do pustej bramki.
Koszmar piłkarzy Podbeskidzia i grupy kibiców z Bielska-Białej trwał nadal – w 75 minucie strzał Nowaka strącił Śpiączka i piłka do bramki Zubasa wpadła po raz czwarty tego fatalnego wieczoru. Na otarcie łez pierwszego gola w ekstraklasowej karierze zdobył Adam Deja, było to ładne trafienie, ale niestety w najczarniejszych z możliwych okolicznościach.
W 83 minucie jeszcze mógł trafić Robert Demjan, ale już po minięciu Prusaka oddał niecelny strzał. Dzieła zniszczenia TSP dokonał najlepszy na boisku Grzegorz Bonin, który wykończył kolejny kontratak i ustalił wynik na 5:1 dla Górnika Łęczna.
Taki rezultat, przy zwycięstwie Termaliki w Białymstoku, sprawił, że Górale, mimo jeszcze jednej kolejki do rozegrania, nie wydostaną się ze strefy spadkowej i w przyszłym sezonie występować będą w pierwszej lidze.Górnik Łęczna – Podbeskidzie 5:1 (2:0)Bramki: 16' Pitry, 37' Piesio, 67' i 90' Bonin, 75' Śpiączka – 79' Dejażółte kartki: Śpiączka - Sokołowski, BaranowskiGórnik Łęczna: Prusak – Sasin (79' Mierzejewski), Pruchnik, Bożić, Leandro - Szmatiuk, Bednarek (78' Bogusławski - Bonin, Nowak, Piesio – Pitry (68' Śpiączka)Podbeskidzie: Zubas - Veretilo (89' Jaroch), Baranowski, Piacek, Mójta – Kato (65' Deja), Sokołowski – Kowalski (55' Stefanik) , Możdżeń, Chmiel, Demjan 
powrót do listy

Następny mecz

Następny mecz

Fortuna 1 Liga 2023/2024 - Kolejka 25

VS

30.03.2024, godz: 20:00, Stadion Miejski w Bielsku-Białej