Newsy
06.09.2019

Prezes Kłys podsumował okno transferowe

Lipiec i sierpień to były bardzo intensywne miesiące dla działu sportowego Podbeskidzia. Po poprzednim sezonie kontrakty wygasły niemałej części zawodników, która zdecydowała się szukać innych klubów. 

Działacze Podbeskidzia nie próżnowali i wzmocnili zespół Górali 13 nowymi zawodnikami. Jak na zmiany kadrowe w drużynie zapatruje się prezes Podbeskidzia?

Kilka dni temu napisał Pan na Twitterze, że okienko transferowe w Podbeskidziu jest definitywnie zamknięte". Jak podsumuje Pan ten okres?

- Prawdę mówiąc, pracowaliśmy do samego końca i staraliśmy się o pozyskanie do drużyny zawodników, którzy pasowaliby do koncepcji trenerowi. W ostatnich tygodniach rozmawialiśmy m.in. z takimi piłkarzami jak Mateusz Mak, który ostatecznie wybrał Stal Mielec, z Jakubem Łukowskim, który był bardzo bliski przejścia z Olimpii Grudziądz do Podbeskidzia ale ostatecznie trafił do Miedzi Legnica. Rozmowy były też prowadzone z Maksymilianem Banaszewskim, który jednak zdecydował się zostać w ekstraklasowej Arce Gdynia.

Czym kierował się dział sportowy i trener przy ruchach transferowych?

- Z analizy zeszłego sezonu wynikło to, że przede wszystkim potrzebowaliśmy zawodników, którzy dadzą jakość z tyłu. Dlatego sprowadziliśmy Martina Polačka, który poza incydentem w meczu ze Stalą Mielec broni poprawnie. Dmytro Bashlai daje pewność i spokój w defensywie i myślę, że gdy wróci to wszystko w naszej obronie będzie zmierzało w dobrą stronę. Jest też Kornel Osyra, bardzo wartościowy zawodnik z doświadczeniem w Ekstraklasie.

To jednak nie koniec wzmocnień. Sporo pozmieniało się w pomocy i ataku.

- Czytając wypowiedzi kibiców i opinie ekspertów, same bronią się transfery Rafała Figiela i Tomasza Nowaka, którzy bardzo dużo wnieśli do środka pola. Karol Danielak rozgrywa bardzo dobrą rundę, a Marko Roginić dostał wsparcie w postaci Ivana Martina. Mamy nadzieję, że to pozwoli Marko w strzelaniu większej ilości goli. Marko jest świetnie przygotowany kondycyjnie i z treningu na trening jest coraz lepszym zawodnikiem, a drużyna bardzo lubi z nim grać.

Czy jest już jakiś zarys planu wzmocnień na zimę?

- Cele na letnie okno transferowe, które postawiliśmy sobie z trenerem i działem sportowym, zostały zrealizowane przynajmniej w 90%. Teraz zobaczymy, jak to wszystko będzie się układać. Mam wstępny plan na pewne korekty zimą, dopuszczamy 3-4 ruchy transferowe. Ale to wszystko będzie zależało od tego, jak drużyna będzie funkcjonowała w trakcie całej rundy.

Wróćmy jeszcze na chwilę do kilku nazwisk. Zacznijmy od pary środkowych pomocników: Nowak i Figiel. Gra tych piłkarzy pozamykała usta krytyków, którzy powoływali się na zbyt duży wiek zawodników.

- Tak, to prawda. Szczególnie te obiekcje były kierowane w stosunku do Tomka Nowaka, ale kibice szybko zobaczyli ze jego doświadczenie i spokój w decydujących momentach jest nieoceniony. Dla naszych zawodników jest autorytetem, sami we własnym gronie mówią o nim „Pan piłkarz”. Dlatego cieszę się, że Tomek do nas dołączył. To samo Rafał Figiel, w dwóch słowach: pełen profesjonalizm. Byłem na meczu z Bruk-Bet Termaliką i Rafał był jedną z najlepszych postaci na boisku. Warto dodać, że na wiosnę było widać w grze drużyny dużą przerwę pomiędzy linią obrony i ataku. Teraz, m.in. dzięki postawie Rafała, który często cofa się po piłkę, formacje grają bliżej siebie.

Pomiędzy transferami Figiela i Nowaka, Podbeskidzie zakontraktowało Karola Danielaka, który sumując gole i asysty, jest drugim najskuteczniejszym graczem całej ligi.

- Prawdę mówiąc nie znałem Karola wcześniej, ale jego przygoda z Podbeskidziem rozpoczęła się naprawdę dobrze. Najpierw zdobył gola w Sosnowcu, potem strzelił 3 piękne bramki przeciwko Stali Mielec, a teraz na Termalice zaliczył 2 asysty. Proszę zwrócić uwagę, że tu też było mnóstwo głosów krytycznych, po co bierzemy zawodnika, który poprzednio grał w rezerwach Arki Gdynia w IV lidze. Okazało się, że piłkarz dostał kredyt zaufania od trenera, który świetnie spłaca – za co Karolowi należą się szczere gratulacje.

Innym ciekawym transferem wydaje się sprowadzenie do Bielska-Białej Dmytro Bashlaia, który wcześniej dla polskiego kibica był kompletnie anonimowy. Dopiero jego kontuzja i wypadnięcie ze składu Podbeskidzia pokazała kibicom, jak bardzo jest wartościowym obrońcą.

- Z Dmytrem miałem mniejszy problem, bo przyjechał na 2 tygodnie do klubu na okres testowy. W tym czasie trenował z drużyną i występował w sparingach. Od początku widziałem, że to był piłkarz, który nie miał nic do ukrycia, nie bał się testów. Jeżeli analizujemy zawodnika zza granicy, nie zawsze mamy możliwość obejrzenia go na treningach - musimy wtedy bazować na analizach, materiałach video, czy raportach InStata. Czasami, jeżeli jest to zawodnik z Czech, czy Słowacji, można go obejrzeć na żywo. Natomiast "Dima", żeby udowodnić swoją piłkarską jakość, przyjechał do Bielska-Białej. Był na treningach, występował w sparingach i prezentował się w nich znakomicie. Dlatego zdecydowaliśmy się na podpisanie umowy.

Przenosimy się na drugą stronę boiska. W starożytnej Grecji wołano „Chleba i igrzysk!”, a tego lata w Bielsku-Białej „Napastnika!”. Wybór padł na Ivána Mártina z Odry Opole.

- Tak. Mieliśmy jeszcze pod obserwacją Lukáša Železníka, ale nie poszukiwaliśmy zawodnika, który miałby zastąpić Marko Roginicia, ale będzie dla niego wsparciem. Jeszcze raz podkreślę, że Marko bardzo dużo daje drużynie i drużyna bardzo ceni grę z nim. Wracając do Ivána Mártina – póki co nie gra w pełnym wymiarze minut, ale już na Stal Mielec pokazał że potrafi wejść z ławki i strzelić gola. Hiszpan to typowy napastnik, który czeka na okazje i podania od kolegów. Marko jest trochę innym typem napastnika, bo bardzo dużo pracuje i walczy dla zespołu. Warto wspomnieć, że w odwodzie jest jeszcze Damian Hilbrycht, piłkarz stąd, z Bielska-Białej. Damian jest bardzo potrzebny trenerowi i w przeciągu całego sezonu będzie dostawał swoje szanse.

Jeżeli już mówimy o piłkarzach z naszego regionu, to warto wspomnieć o czwórce młodych zawodników, którzy dołączyli do nas z BBTS-u, akademii Podbeskidzia.

- Ci młodzi zawodnicy przepracowali cały okres przygotowawczy z pierwszą drużyną i faktycznie, podpisaliśmy z nimi zawodowe kontrakty. Na treningach najlepiej wyglądali Szymon Machalica i Konrad Sieracki. Wszyscy wiemy, że dziś najczęściej gra Konrad, ale gdyby nie kontuzja przeciążeniowa Szymona, to trener miałby do dyspozycji dwóch zawodników na podobnym poziomie. Sieracki wykorzystał swoją szansę, którą dostał od sztabu szkoleniowego, ale coraz lepiej funkcjonują Michał Studnicki i Szymon Machalica, którzy wkrótce mogą zacząć zmieniać Konrada. A przecież jest jeszcze Patryk Drabik, który też cały czas trenuje z pierwszym zespołem. Z moich obserwacji, najbliżej gry jest Michał Studnicki, którego obserwowałem na meczu z LKS Wilki Wilcza (wygrany przez rezerwy Podbeskidzia 4-2 - przyp. red.). Szymon Machalica, poprzez to, że nie przepracował pełnego okresu przygotowawczego, musi jeszcze dojść do optymalnej dyspozycji.

Czyli będziemy chcieli stawiać na wychowanków?

- Tak, sytuacja z Konradem pokazuje, że warto stawiać na piłkarzy z naszej akademii. To mój osobisty cichy cel – pomóc tym chłopakom wypromować się w Podbeskidziu. Przed całą czwórką tych piłkarzy stoi szansa na to, że po pierwszych szlifach w Bielsku-Białej, mogą grać na dużo lepszym poziomie.

Występy wychowanków są dla nas szczególnie ważne, ponieważ punktują podwójnie w klasyfikacji Pro Junior System.

- Tak, dokładnie. W drugiej połowie zeszłego sezonu, zanim niektórzy się zorientowali o co gra Podbeskidzie, awansowaliśmy w rankingu Pro Junior System z 9. na 3. miejsce, którego nie oddaliśmy do końca. Po meczu z ŁKS-em było wiadomo, że przy tak grającej czołówce nie mamy realnych szans na awans, dlatego trzeba było zweryfikować nasze cele. Postawiliśmy na ogrywanie młodzieży, dlatego w pierwszym zespole występowali wychowankowie - Kacper Kostorz i Kacper Gach.

Okienko transferowe zamknęło wypożyczenie Mateusza Sopoćki z Lechii Gdańsk.

- Poprzez kontuzję Szymona Machalicy i brak 100% pewności, czy Michał Studnicki i Patryk Drabik będą w optymalnej formie do dyspozycji trenera, sztab i dział sportowy postanowili zabezpieczyć środek pola. Ściągnęliśmy młodzieżowca, bo zdarzała się sytuacja, że mieliśmy do gry tylko Filipa Laskowskiego i Konrada Sierackiego. Mateusz to zawodnik z ekstraklasowej Lechii Gdańsk. Ma predyspozycje ku temu, żeby walczyć o miejsce do gry wśród młodych zawodników.

Ostatni tydzień sierpnia to też dwa wypożyczenia. Miłosz Kozak powędrował na wypożyczenie do Chrobrego Głogów, a Arkadiusz Maj do Stali Kraśnik.

- Miłosz Kozak to skrzydłowy, do konkurencji na jedną pozycję z Łukaszem Sierpiną, a tej rywalizacji nie mógł wygrać. Nie chcieliśmy, żeby zawodnik był zniechęcony do treningu, sfrustrowany tym, że tylko trenuje, a nie gra. Postanowiliśmy więc skorzystać z szansy, która się pojawiła i wypożyczyć Miłosza do Głogowa. Oczywiście jest szansa powrotu zimą do Podbeskidzia. Tak samo wyglądała sytuacja dotycząca Arka Maja. Mamy w składzie Roginicia, Ivána Mártina, Hilbrychta. Arek grałby pewnie głównie w czwartoligowych rezerwach. Gdy pojawiła się oferta wypożyczenia do Stali Kraśnik, występującej w III lidze, trener po analizie zdecydował się go oddać. W Kraśniku Maj będzie miał możliwość na regularne granie, więc mamy nadzieję, że jak wróci do nas to będzie zawodnikiem ogranym. W przypadku Arka, również zastrzegliśmy możliwość powrotu zawodnika do klubu po rundzie jesiennej.

Rozumiem, że pomimo braku ściągnięcia do klubu nazwisk, o których mówił Pan na początku, z okienka transferowego jest Pan zadowolony?

- Tak, mogę powiedzieć że w 90% jestem zadowolony. Uważam, że pozyskanie jednego z trójki Mak/Łukowski/Banaszewski lub pozostanie w klubie Przemysława Płachety usatysfakcjonowałoby mnie w 100%. Robiliśmy co mogliśmy, żeby Przemek został w Bielsku-Białej - jego kontrakt był jednak tak skonstruowany, że klub, który wpłacił sumę odstępnego mógł negocjować bezpośrednio z zawodnikiem. Przekonywaliśmy Przemka, żeby został w Podbeskidziu - jednak perspektywa gry w Ekstraklasie w barwach Śląska Wrocław okazała się atrakcyjniejsza i klub z Dolnego Śląska uruchomił klauzulę zawartą w kontrakcie. Dodam jeszcze, że robiliśmy analizę zawodników, którzy latem odeszli z Podbeskidzia. I tak naprawdę, poza Przemkiem Płachetą, nikt regularnie nie gra w klubach. Podsumowując, wydaje mi się, że ten okres został dobrze przepracowany i transfery zostały dobrze przygotowane – z myślą o tym, żeby grać jak najlepiej i żeby ta gra podobała się naszym kibicom.


 

powrót do listy