Newsy
26.09.2015

Łęczna wreszcie zdobyta!


Warunki do gry w piłkę były tego dnia w Łęcznej niezwykle trudne, przed meczem nad stadionem Górnika przeszedł obfity i długotrwały deszcz, który zmoczył murawę wydatnie utrudniając panowanie nad piłką. To zwykle stwarza szanse w ofensywie, gdy trudno jest przewidzieć zachowanie futbolówki, często obrońcy się mylą, co może otworzyć drogę do bramki.Mecz z Górnikiem musiał opuścić Kohei Kato, który zebrał już cztery żółte kartki, co wiąże się z obowiązkową pauzą. W jego miejsce w kadrze meczowej pojawił się rekonwalescent Adam Deja, on jednak mecz zaczął na ławce rezerwowych. Do pierwszego składu wskoczył za to Lukas Janić, który wystąpił jako lewy skrzydłowy, do środka zszedł Marek Sokołowski. Kapitan Górali zagrał jako defensywny pomocnik.
Mecz zaczął się nie najlepiej dla gości: już w jedenastej minucie Janić ściągnął na ziemię w poliu karnym jednego z Górników i sędzia Tomasz Musiał wskazał na jedenasty metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Tomasz Nowak. Nie minął kwadrans i mieliśmy bardzo podobną sytuację pod drugą bramką. Lukas Bielak przytrzymał Mateusza Szczepaniaka i sędzia Musiał po raz drugi tego dnia podyktował rzut karny. Piłkę ustawił Adam Mójta. Po krótkiej przepychance z zawodnikami Górnika, którzy utrudniali rozbieg obrońcy Podbeskidzia, Mójta uderzył mocno i skutecznie dając remis do przerwy. W tej części bowiem nie padły już kolejne gole, choć sytuacji, spowodowanych głównie przez przypadkowo tańczącą na wodzie piłkę, nie brakowało. Tak było pod koniec pierwszej połowy kiedy wydawało się, że Szczepaniak nie zdąży przejąć zmierzającej za linię końcową piłki, ta jednak stanęła w wodzie dzięki czemu zawodnik TSP zdołał dośrodkować, i ponownie piłka stanęła w kałuży przed bramką. Niestety w pobliżu nie było żadnego z Górali żeby wepchnąć piłkę za linię bramkową.
Okazję mieli także gospodarze, strzelec bramki Nowak, wykorzystał błąd w obronie Podbeskidzia i znalazł się w dogodnej pozycji strzeleckiej, po jego uderzeniu, piłka otarła się o rękawice Zubasa i trafiła w słupek. Aktywny był także eks-Góral Bartosz Śpiączka, który wykorzystując swoją szybkość kilkukrotnie wychodził na pozycję, ale zabrakło mu spokoju w wykończeniu akcji.
Najlepszą okazję „Śpiący” miał tuż po przerwie, kiedy przy rzucie rożnym zbiegł na bliższy słupek i oddał zaskakujący strzał głową – zaskakujący, ale nie dla Zubasa, który świetnie zareagował i wybił pikę ponad poprzeczkę.
W 55 minucie świetną akcję przeprowadzili zawodnicy Podbeskidzia – Nowak rozegrał do Kowalskiego, który oddał Paziowi – tę wymianę podań zakończyło dośrodkowanie Pazia idealnie na głowę Szczepaniaka, który pokonał Rodicia
To jednak nie było najgorsze, co spotkało łęcznian w tym meczu. Najpierw ostro Krystiana Nowaka zaatakował Śpiączka, kopiąc go w klatkę piersiową – napastnik Górnika za to zagranie został ukarany drugą żółtą kartką i musiał opuścić boisko. Razem z nim z murawy zszedł trener Szatałow, który zbyt intensywnie protestował u arbitrów. Chwilę później do Śpiączki dołączył także Tymiński, który także zobaczył drugą żółtą kartkę. 
Pomimo gry w dziewiątkę gospodarze nie zamierzali rezygnować choćby z jednego punktu. Wbrew oczekiwaniom to Górnik nadal atakował, prowadził grę i szybko przerywał próby kontrataków w wykonaniu Górali. Emocji pod koniec meczu nie zabrakło, na szczęście Podbeskidzie wyszło zwycięsko i z pełną pulą wraca do Bielska-Białej, a trener Podoliński zaliczył udany debiut ligowy w TSP.SPRAWDŹ STATYSTYKI Z MECZUGórnik Łęczna -  Podbeskidzie 1:2 (1:1)Bramki: 11' Nowak (karny) - 21' Mójta (karny), 55' SzczepaniakGórnik Łęczna: Rodić - Mierzejewski, Szmatiuk, Bielak, Leandro – Sasin (61' Świerczok), Tymiński, Bonin, Nowak, Piesio (78' Bednarek) - ŚpiączkaTS Podbeskidzie: Zubas - Pazio, Kolcak, Nowak, Mójta - Sokołowski, Możdżeń, Janić (66' Deja), Kowalski (86' Hiszpański) - Szczepaniak- Demjan (81' Kołodziej)
Żółte kartki:  Śpiączka, Tymiński, Świerczok - Demjan, Kolcak, Zubas, Szczepaniak
Czerwona kartka: 73' Śpiączka – za dwie żółte, 76' Tymiński – za dwie żółte
powrót do listy