
[Fortuna 1 Liga]: GKS Tychy - Podbeskidzie 1:1
Górale, o powrót na drogę zwycięstw, GKS Tychy wprost po wyjeździe do Suwałk, gdzie zwyciężył z Wigrami 1:0. Mecz GKS-u z Podbeskidziem to zawsze spotkanie emocjonujące, zawsze pełne walki – i dokładnie takiego pojedynku się spodziewaliśmy na stadionie miejskim w Tychach. Każdy z zespołów miał swój cel. Góralom bardzo zależało na zwycięstwie, żeby być spokojnym o utrzymanie pozycji lidera Fortuna 1 Ligi, do której po ostatnich remisach bielszczan, niebezpiecznie zbliżyła się Stal Mielec
Tyszanie, którzy w Suwałkach wygrali po raz pierwszy w tym roku, pomimo odległej pozycji w tabeli wciąż zachowują niewielką punktową stratę do miejsc premiowanych grą w barażach o awans do Ekstraklasy. Przed meczem z Podbeskidziem były to zaledwie cztery punkty, zatem dystans bardzo realny do odrobienia, przy założeniu że tyszanie zaczną regularnie punktować. A to dziś zamierzali im utrudnić zawodnicy trenera Krzysztofa Brede.
Aż czterech zmian w podstawowym składzie dokonał szkoleniowiec bielszczan w porównaniu z ostatnim meczem. Do wyjściowej jedenastki powrócili Martin Polaček i Kornel Osyra, których ze spotkania z Puszczą wykluczyły żółte kartki. Ten rodzaj kary dotknął natomiast tym razem Filipa Laskowskiego, którego zastąpił, autor wyrównującego trafienia z poprzedniego meczu, Mateusz Sopoćko.
Ponadto w miejsce Kacpra Gacha dziś na boisku od pierwszej minuty pojawił się Filip Modelski.
Obie drużyny zaczęły od akcji, które nieco dokładniej rozegrane już na początku meczu mogły otworzyć wynik. Najpierw odbitą po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę przejął Modelski, zagrał ją jeszcze raz w pole karne do wbiegającego Bashlaia, jednak Dima przeniósł piłkę nad bramką Jałochy. Z drugiej strony Grzeszczyk przejął piłkę w środku boiska poprowadził ją kilka metrów, i zdecydował się na strzał, ale piłka otarła się o nogi dwóch obrońców Podbeskidzia przez co do Polačka dotarła już ze znacznie osłabioną mocą i bramkarz TSP pewnie ją złapał.
Znacznie więcej problemów miał chwilę później Jałocha ze złapaniem kąśliwego strzału Łukasza Sierpiny bezpośrednio z rzutu wolnego. Kapitan bielszczan mimo ostrego kąta huknął na bramkę w kierunku bliższego słupka i bramkarz GKS-u nie próbował nawet złapać piłki, odbił ją a resztę zrobili jego obrońcy, którzy zażegnali niebezpieczeństwo.
Podbeskidzie prowadziło grę, ale to gospodarze wyszli na prowadzenie bramkowe po szybkim ataku zakończonym golem Szymona Lewickiego. Zaczęło się od straty piłki jeszcze pod polem karnym GKS-u, szybkimi podaniami tyszanie przenieśli akcję pod drugą bramkę, a tam dośrodkowanie Monety strąceniem piłki do bramki wykończył Lewicki.
Chwilę po tej akcji GKS bliski był kolejnej, bardzo groźnej kontry, podanie otwierające drogę do bramki Lewickiemu, kapitalnie przeczytał Kornel Osyra, który przeciął tor lotu piłki.
W 35 minucie napór Podbeskidzia mógł przynieść efekt, po dośrodkowaniu Modelskiego piłka spadła pod nogi Sopoćki, który przyjął ją i bez namysłu uderzył na bramkę, ale tam dobrze spisał się Jałocha.
Do przerwy w lepszych nastrojach mogli być kibice gospodarzy, ale już w przerwie trener Brede wprowadzając dwie zmiany dał sygnał, że Górale o punkty będą walczyć do końca!
Na drugą połowę na boisko wyszli Kacper Gach i Tomasz Nowak, którzy zastąpili Bartosza Jarocha i Rafała Figiela.
Nowak na boisku pokazał się już w 48 minucie, kiedy to otrzymał piłkę 18 metrów od bramki GKS-u, uderzył ją, ale strzał był niecelny, podobnie jak próba Danielaka kilkanaście minut później.
Po stronie GKS-u groźnie uderzał Mańka z rzutu wolnego, a kibice Podbeskidzia odetchnęli z ulgą, gdy piłka mierzona w okienko bramki Polačka minęła jej słupek.
W 60 minucie meczu w pojedynek z obrońcą GKS-u wdał się Sopoćko, piłkę zabrał mu Roginić, który wpadł w pole karne i zdołał znaleźć miejsce na oddanie strzału i choć było to uderzenie niecelne to jednak należały się brawa napastnikowi TSP, bo bardzo długo bielszczanom nie udawało się przedrzeć przez defensywę gospodarzy.
W 73 minucie nadszedł ten moment! Najpierw Bashlai wygrał ważny pojedynek główkowy, na własnej połowie, piłkę przejął Nowak, zagrał między obrońcami do Kamila Bilińskiego, który wyszedł sam na sam z Jałochą i dał Góralom wyrównanie! To pierwszy gol Bilińskiego w Podbeskidziu i strzelony w bardzo ważnym momencie, w meczu, w którym nie było zbyt wielu sytuacji podbramkowych.
To był trudny mecz, a w końcówce meczu Górale mieli jeszcze dodatkowe utrudnienie w postaci wykluczenia jednego zawodnika. W 85 minucie drugą żółtą kartką ukarany został Kornel Osyra i bielszczanie musieli sobie radzić bez niego. W tych okolicznościach kibice Podbeskidzia z zadowoleniem przyjęli remis, który z przebiegu meczu można uznać za wynik sprawiedliwy.
GKS Tychy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:0)
Bramka: 17’ Lewicki – 73’ Biliński
Żółte kartki: Połap, Sołowiej, Biernat – Danielak, Osyra, Bashlai, Sierpina
Czerwona kartka: 85' Osyra (druga żółta)
GKS Tychy: Jałocha – Solowiej, Biernat, Mańska, Grzeszczyk, Moneta, Steblecki (68’K. Piątek), Kamavuaka (75’ J. Piątek), Połap, Daniel, Lewicki (56’ Piątkowski)
Podbeskidzie: Polaček – Jaroch (46’ Gach) , Osyra, Bashlai, Modelski – Danielak (64’ Biliński), Figiel (46’ Nowak), Rzuchowski, Sierpina – Sopoćko – Roginić