Newsy
02.12.2015

Rakels w gazie, Cracovia z trzema punktami

Mecz TSP z Cracovią przy Kałuży zapowiadał się na świetne widowisko z kilku względów. Zerkając w przedmeczowe statystyki kibice mogli sobie po tym spotkaniu wiele obiecywać. W 10 poprzednich starciach Pasów padło aż 40 bramek, krakowianie również jako jedyny zespół u siebie przekroczył wynik 20 goli, a jeśli dodać do tego fakt, że Podbeskidzie było niepokonane na obcych boiskach od 7 spotkań można było liczyć na naprawdę zacięte spotkanie. Dodatkowo mecz ten był wyjątkowy dla kilku Górali, bo przecież Robert Podoliński i jego asystenci Michał Pulkowski oraz Michał Mirota jeszcze nie tak dawno zasiadali na ławce właśnie Cracovii, a Gracjan Horoszkiewicz, który wybiegł w pierwszym zestawieniu i zmiennik Emilijusa Zubasa – Wojciech Kaczmarek również mają w swoim CV pobyt w zespole Pasów. 
Gospodarze ruszyli do natarcia już od pierwszych minut. W ciągu pierwszych 120 sekund dwie niezłe okazje miał Deniss Rakels, który otrzymał bardzo dobre piłki ze skrzydeł od Mateusza Cetnarskiego i Bartosza Kapustki, ale najpierw na posterunku był Emilijus Zubas, a później napastnika Pasów zawiodła skuteczność. W tzw. międzyczasie odgryźć próbował się Mateusz Szczepaniak, lecz golkiper krakowian Grzegorz Sandomierski nie miał problemu z jego strzałem. Tak więc początek spotkania nie ostudził apetytów na bardzo dobre widowisko. W kolejnych minutach to Cracovia przeważała, cześciej operując piłką na połowie TSP i dość szybko przyniosło to bramkowy efekt. Do długiej piłki rzuconej na skrzydło ruszył najlepszy piłkarz listopada w Ekstraklasie czyli Cetnarski i świetnie dograł w pole karne do Rakelsa, który tym razem nie zmarnował dogodnej okazji. Do trzech razy sztuka można by rzec i Łotysz golem z 9 minuty przedłużył swą passę trafiając już po raz czwarty w czwartym kolejnym ligowym meczu. Gol ten zmienił obraz gry – gospodarze już nie tak agresywnie i szybko konstruowali akcje, a Podbeskidzie śmielej ruszyło w kierunku bramki Sandomierskiego. Nie przełożyło się to jednak na klarowne okazje bramkowe, a Cracovia sukcesywnie znów zaczęła przejmować inicjatywę. Tu jednak Górale wyczuli swoją szansę i w 27 minucie popędzili z szybkim kontratakiem. Mateusz Możdżeń ruszył z piłką od połowy boiska i pięknie zagrał na środek pola karnego do Mateusza Szczepaniaka, a ten stanął oko w oko z bramkarzem Pasów. Niestety najlepszy obok Roberta Demjana strzelec zespołu, zmarnował tą idealną okazję uderzając zbyt lekko i Sandomierski nie miał żadnych problemów z wyłapaniem piłki. Powinno być 1:1, a po chwili przewaga krakowian wzrosła do dwóch bramek. Na linii szesnastki piłkę przyjął Cetnarski i skierował ją w kierunku dalszego słupka bramki Zubasa. Strzał czy podanie? Nad tym na pewno nie zastanawiał się Erik Jendrisek, który uciekł obrońcom i wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Najważniejsze w tym momencie dla Górali było to, żeby jak najszybciej, jeszcze w tej części gry złapać kontakt z rywalem. I udało się to w 40 minucie. Adam Mójta po raz kolejny pokazał jeden ze swoich największych atutów – świetnie, precyzyjnie wrzucił piłkę z lewej strony boiska wprost na głowę Szczepaniaka, a ten tym razem nie miał problemów z wpakowaniem jej do siatki. Podbeskidzie schodziło na przerwę z jednobramkową stratą, choć po  faulach blisko pola karnego swe szanse ze stałych fragmentów gry mieli jeszcze gospodarze. 
Drugą połowę lepiej rozpoczęli Górale, ale strzały zarówno Jakuba Kowalskiego jak i Możdżenia nie znalazły drogi do siatki. W 55 minucie Szczepaniak po raz kolejny miał świetną okazję. Po wrzutce z prawej strony ładnie złożył się do strzału głową i skierował piłkę pod poprzeczkę, niestety tym razem fantastyczną interwencją popisał się Sandomierski. Po kilku minutach ospałej gry w środku pola dogodną okazję mieli krakowianie, jednak Rakels niecelnie uderzył głową po zagraniu z rzutu rożnego. Druga połowa to z obydwu stron szarpana gra z czego co jakiś czas wynikały podbramkowe okazje. Najlepszą stworzyła sobie w na kwadrans przed końcem Cracovia, kiedy to przeprowadziła szybką kontrę za sprawą dwójki Rakels – Wójcicki. Ten drugi stanął oko w oko z Zubasem, jednak zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i zbiegł w boczny sektor pola karnego. Jak się okazało nie był to jednak koniec akcji. Wójcicki wrzucił jeszcze piłkę w pole karne, gdzie Rakels dołożył tylko głowę i trafił po raz drugi w tym spotkaniu. Pięć minut później po wrzutce w pole karne Budzińskiego z najbliższej odległości głową Zubasa próbował zaskoczyć Polczak, lecz trafił wprost w bramkarza Podbeskidzia. Podbeskidzie próbowało jeszcze odmienić losy meczu, ale tego dnia nie było w stanie na dłużej zagrozić świetnie zorganizowanej Cracovii. Gospodarze w końcówce dołożyli jeszcze jedno trafienie Marcina Budzińskiego, który ustalił wynik meczu na 4:1. Tak więc licznik spotkań Górali bez wyjazdowej porażki zatrzymał się na siedmiu meczach. Cracovia - Podbeskidzie 4:1 (2:1)Bramki: Rakels 9' i 75, Jendrisek 33', Budziński 89' - Szczepaniak 40' żółte kartki: Pazio, DejaCracovia: Sandomierski - Deleu, Wołąkiewicz (6' Rymaniak), Polczak, Jaroszyński - Budziński, Dąbrowski, Kapustka- Cetnarski (71' Wójcicki), Jendrisek, Rakels (84' Wdowiak)Podbeskidzie: Zubas - Pazio (70' Hiszpański), Nowak, Horoszkiewicz, Mójta - Kowalski, Kato (83' Kamil Jonkisz), Deja, Możdżeń, Szczepaniak - Demjan (80' Bartlewski) 
powrót do listy

Następny mecz

Następny mecz

Fortuna 1 Liga 2023/2024 - Kolejka 28

VS

19.04.2024, godz: 18:00