Marzec: Mogliśmy strzelić kilka bramek więcej
Mateusz Marzec zagrał pierwszy mecz w podstawowym składzie Podbeskidzia i popisał się kapitalną asystą, po której Jakub Bieroński otworzył wynik meczu.
Długo czekałeś na debiut w pierwszym składzie. Twój pierwszy mecz w podstawowej jedenastce był opóźniony aż o trzy miesiące.
Zgadza się. To czekanie było długie. Kilka miesięcy praktycznie bez gry. Okres przygotowawczy trwał trzy miesiące, a potem udało nam się zagrać tylko dwa mecze. Potem znów musieliśmy czekać niecałe trzy miesiące. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać, bo też nie mogliśmy zagrać żadnego sparingu. Wiadomo, że sam trening i gry treningowe to coś innego niż sam mecz.
Może dzięki temu też zyskałeś trochę czasu na zgranie się z drużyną. Wiadomo, że minęło trochę czasu, ale ty odkąd wznowiliście treningi grupowe mogłeś poznawać zachowania swoich kolegów.
Tak to prawda. Chociaż, skoro zaczęliśmy grać w marcu, ja wolałbym to kontynuować i dokończyć ten sezon, bo być może już teraz cieszylibyśmy się z naszego upragnionego celu. Niestety, wirus przerwał nam plany i musimy teraz sprostać zadaniu.
Było dzisiaj widać wyraźnie, że szukałeś bramki, tak jak zresztą w sparingach zimowych, ale futbolówka nie chciała wpaść do siatki.
Zdecydowanie. Szukałem uderzeń, ale przeciwnik postawił trudne warunki przed nami. Olimpia grała piłką, nie bała się grać od tyłu, często wychodzili wysoko. To wszystko sprawiało, że nie zawsze udawało nam się odbierać piłki. My jednak stworzyliśmy kilka klarownych sytuacji, dzięki którym mogliśmy strzelić kilka bramek więcej.
Miałeś jednak udział w wielkim dniu Kuby Bierońskiego, bo asystowałeś mu przy jego pierwszej bramce w seniorskiej piłce i była to asysta, która znacznie mu to zadanie ułatwiła
Dokładnie. Akcja wyszła idealnie, Kornel Osyra mnie świetnie znalazł w środku, ja wypatrzyłem Kubę, który wybiegał z drugiej linii, dałem mu piłkę z pierwszego kontaktu, a on zabrał się po profesorsku i wykończył to z ogromnym spokojem.