Newsy
22.11.2014

Rewanż się udał!

 Podbeskidziu udał się rewanż na Pogoni Szczecin, to pierwsza wygrana Górali w ekstraklasowych meczach w Szczecinie.  To już trzeci mecz, w którym trener Ojrzyński zdecydował się na na grę w ustawieniu 5-4-1. Wbrew pozorom gra większą ilością obrońców wcale nie odbiera Góralom atutów w ofensywie. W meczu z Górnikiem Zabrze w PP przyniosło to cztery bramki, z Lechem również nie brakowało sytuacji strzeleckich. Od ataków gości rozpoczął się także mecz w Szczecinie. Jak zwykle pożyteczny był Robert Demjan, jego absorbowanie obrony stwarzało miejsce dla ruchliwych skrzydłowych: Damiana Chmiela i Sylwestra Patejuka, w ich miejsce, do akcji ofensywnych dołączali się Marek Sokołowski i Frank Adu. W ten sposób między 6 a 10 minutą gry Podbeskidzie stworzyło sobie trzy sytuacje pod bramką Pogoni. Najpierw uderzył Adu, ale Janukiewicz pewnie obronił, później szarżował Sokołowski, ale znów czujnością wykazał się bramkarz Pogoni. Pokonać się go udało dopiero za trzecim razem, kiedy po akcji Patejuka, Demjan podał do Chmiela, a ten dał prowadzenie Góralom.Pomimo dobrego wyniku Górale dalej atakowali, bliski bramki był Adam Deja, który huknął zza pola karnego bezpośrednio z powietrza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, niestety niecelnie. Dobra gra z przodu, uśpiła nieco czujność obrońców TSP, w 18 minucie źle zagrał Bartłomiej Konieczny piłkę przejął Takuya Murayama, który zakręcił obrońcami i zdołał oddać strzał, ale bardzo niecelny.  Portowcy zdołali wyrównać jeszcze przed przerwą. W dużym zamieszaniu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najlepiej odnalazł się Łukasz Zwoliński i wpakował piłkę do bramki. Ten sam zawodnik strzelił gola także w poprzednim meczu obu drużyn w Bielsku-Białej. Do końca pierwszej połowy żadna z drużyn nie chciała zaryzykować, zaatakować ale tym samy otworzyć się i narazić na kontratak i ta część meczu zakończyła się remisem 1:1. Co ciekawe, choć Pogoń utrzymywała się dłużej przy piłce, to bielszczanie oddali więcej strzałów – osiem (trzy celne), przy zaledwie czterech próbach (dwa celne strzały) gospodarzy. W drugiej połowie widać było, że motywacyjna rozmowa w szatni, lepiej podziałała na gospodarzy. To oni zaatakowali śmielej, dobrze spisywała się jednak defensywa Podbeskidzia, a gdy już udawało się szczecinianom oddać strzał ,na posterunku był Michal Pesković. W 62 minucie dał o sobie znać tercet odpowiedzialny za akcje ofensywne Podbeskidzia: Demjan świetnie odegrał do Patejuka, ten pociągnął prawym skrzydłem i świetnie znalazł w polu karnym Damiana Chmiela. Strzelec bramki dla Podbeskidzia przyjął piłkę, obrócił się z obrońcą „na plecach”, ale próba strzału została zablokowana. To była kapitalna akcja bielszczan, i jedyna tak groźna w drugiej połowie, w której – to trzeba przyznać dominowali „portowcy”. Podbeskidziu wyraźnie nie szło w drugiej części gry, na domiar złego trener Ojrzyński musiał dokonać wymuszonej zmiany, wprowadzony na boisko Adam Pazio, zderzył się nieszczęśliwie z Bartoszem Śpiączką i z zakrwawioną twarzą opuścił boisko. Po meczu okazało się, że zawodnik Górali złamał kość jarzmową, co wyklucza go z gry już do końca roku. Piłka bywa jednak przewrotna, o czym mogliśmy się ponownie przekonać w Szczecinie. W ostatniej z czterech doliczonych minut ręką w polu karnym zagrał Frączczak, sędzia bez wahania podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Maciej Iwański. W tych niezwykłych okolicznościach Podbeskidzie zrewanżowało się „portowcom” za porażkę w Bielsku-Białej Pogoń Szczecin – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 (1:1) Bramki: 37' Zwoliński - 10' Chmiel, 90' (karny) Iwański żółte kartki: Matras, Zwoliński - Konieczny Pogoń: Janukiewicz - Rudol, Golla, Hernani, Matynia - Frączczak, Murawski – Murayama (85' okuno), Matras (46' Murawski), Bąk (67' Kun), Zwoliński  Podbeskidzie: Pesković - Sokołowski, Deja, Stano, Konieczny, Adu - Chmiel, Iwański, Sloboda, Patejuk (62' Pazio, 82'Górkiewicz) – Demjan (73' Śpiączka)
powrót do listy