Newsy
22.01.2020

Podsumowań czas: Jesień 2019 (cz. 2)

Kontynuujemy podsumowanie jesiennych występów Górali na pierwszoligowych boiskach.

Przejdź do cz. 1 podsumowania (kolejki 1. - 5.)


Podbeskidzie, obite dwoma „lewymi sierpowymi” na wyjazdach, wróciło na Stadion Miejski, gdzie o ligowe punkty przyjechała walczyć Olimpia Grudziądz. Wsparcie trybun miało być gwarantem tego, że Górale będą w stanie pokonać beniaminka z północy Polski i wreszcie odnieść wyczekiwane zwycięstwo. Jeszcze przed meczem doszło do kolejnego transferu – do klubu na zasadzie wypożyczenia dołączył Mateusz Sopoćko z Lechii Gdańsk. 20-letni zawodnik miał być zmiennikiem dla Konrada Sierackiego w środku pola. W Bielsku-Białej koncentrowano się jednak głównie na najbliższym ligowym rywalu. Choć Olimpia pokazała już w tym sezonie, że potrafi grać w piłkę, oczekiwania pod Klimczokiem były jasne: liczą się tylko 3 punkty dla Podbeskidzia. Czego można się było spodziewać po zespole z Grudziądza? Na to pytanie mało kto znał odpowiedź. Najsłabszy na papierze z beniaminków Fortuna 1 Ligi okazał się być sporym zaskoczeniem. Zespół trenera Mariusza Pawlaka grał odważnie, ofensywnie, i choć nie zawsze przynosiło to zamierzone skutki, to o takich zawodnikach jak Omran Haydary czy Tiago Alves usłyszała cała piłkarska Polska. Olimpia wygrała pierwsze dwa mecze, w kolejnych 3 musiała jednak uznać wyższość rywali. Mecz z Podbeskidziem miał być weryfikacją tego, czy zespół biało-zielonych stać na zwycięstwo po serii porażek, w dodatku z wysoko notowanym przeciwnikiem.

Mecz od początku był bardzo otwarty i stał na wysokim poziomie. Sporo roboty mieli obaj bramkarze: Martin Polaček i Łukasz Sapela. Już w 14. minucie ten drugi musiał wyjmować piłkę z siatki. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukasza Sierpiny najwyżej w polu karnym gości wyskoczył Aleksander Komor i strzałem głową dał prowadzenie gospodarzom. Kilka minut później sytuacja się powtórzyła: znów rzut rożny z lewej strony boiska, znów dośrodkowuje Sierpina, a do piłki doskakuje Komor… Tym razem piłkarze Olimpii mieli sporo szczęścia, bo piłka puszczona w kozioł ostatecznie nie znalazła drogi do bramki. Podbeskidzie miało przewagę na boisku, ale zawodnicy z Grudziądza próbowali swoich sił z kontrataków. Wyjątkowo niewidoczny był jednak najlepszy strzelec biało-zielonych, Omran Haydary. Ciężar prowadzenia gry wziął na siebie Jakub Łukowski i Tiago Alves – ale gracze Olimpii mieli problemy ze stworzeniem sobie klarownych sytuacji.

Podbeskidzie z kolei atakowało, i choć nie przyniosło to skutku w pierwszej połowie, to już 9 minut po rozpoczęciu drugiej, Podbeskidzie prowadziło dwoma bramkami. Piłkę z własnego pola karnego nieczysto wybił Ivan Očenáš, ta trafiła pod nogi Tomasza Nowaka, który pięknym, podkręconym uderzeniem umieścił ją w okienku bramki Sapeli. Była to pierwsza bramka Nowaka w barwach Podbeskidzia. Po drugim golu dla Górali tempo gry nieco spadło, zaostrzyła się za to gra. Gdy wszystkim wydawało się, że Podbeskidzie spokojnie dowiezie do końca zwycięstwo, Olimpia zaczęła grać coraz odważniej. Biało-zieloni przejęli inicjatywę i za wszelką cenę chcieli zdobyć gola. Udało się im to w 80. minucie za sprawą Jakuba Łukowskiego, który pięknym strzałem zza pola karnego nie dał szans Polačkowi. W końcówce było sporo nerwów, ale ostatecznie to kibice z Bielska-Białej głęboko odetchnęli po ostatnim gwizdku sędziego. Podbeskidzie z drobnymi problemami pokonało Olimpię 2:1 – a wszyscy mieli nadzieję, że to powrót Górali na zwycięską ścieżkę.

 

6. kolejka Fortuna 1 Liga | 24.08.2019

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2 – 1 Olimpia Grudziądz

(Komor 14’, Nowak 54’ - Łukowski 80’)

 

Na innych boiskach: Warta Poznań w ostatnich minutach traci gola i mecz z GKS-em Jastrzębie kończy się remisem. Gol niezawodnego Mateusza Marca nie pomógł GKS-owi Bełchatów pokonać Sandecji, która wygrywa 2:1. Stal Mielec wygrywa 1:0 ważne spotkanie w Legnicy. Nie przestają zadziwiać Wigry Suwałki, które notują 3. zwycięstwo z rzędu, tym razem pokonując Termalikę – najbliższego ligowego rywala Górali.


Kolejnym ligowym wyzwaniem Górali był wyjazd do Niecieczy, gdzie piłkarze Podbeskidzia mieli się zmierzyć z tamtejszą Bruk-Bet Termaliką. Zespół „Słoni”, typowany przed sezonem jako główny pretendent do awansu, po obiecującym początku rozgrywek wyraźnie spuścił z tonu. 3 kolejno przegrane mecze z Chojniczanką, Stalą Mielec i Wigrami Suwałki nie napawały optymizmem kibiców oraz działaczy drużyny z Małopolski. Mówiło się, że w razie przegranej z Podbeskidziem zagrożona będzie posada trenera Piotra Mandrysza, który przecież przyszedł do Termaliki przed sezonem z jednym celem: walka o powrót do Ekstraklasy. Górale jednak nie mieli w planach żadnej taryfy ulgowej w stosunku do Bruk-Betu i jechali na stadion „Słoni” odnieść wyjazdowe zwycięstwo i zmazać plamę po porażkach w Suwałkach i Poznaniu.

Mecz od początku wyglądał na starcie godne miana szlagieru Fortuna 1 Ligi. Widać było, że naprzeciw siebie stanęły dwa świetnie przygotowane zespoły, a po Termalice nie było widać jakiejkolwiek obniżki formy. Obie drużyny grały ostrożnie, z dużą dozą szacunku do rywala – ale to Górale byli konkretniejsi w atakach i już po niecałym kwadransie gry prowadzili. Świetną, solową akcją na prawej flance boiska popisał się Karol Danielak, który ściął do środka i będąc już przy linii końcowej dośrodkował na długi słupek bramki Termaliki. Piłka przelobowała Łukasza Budziłka i spadła wprost na głowę nadbiegającego Marko Roginicia, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do bramki. W ponad 100-osobowej grupie kibiców z Bielska-Białej, która pojechała do Niecieczy zapanowała euforia. Nie trwała jednak długo, bo już 4 minuty później gospodarze doprowadzili do remisu. Po akcji prawą stroną boiska i błędzie w kryciu defensywy Górali, piłkę na 5. metrze otrzymał Mateusz Grzybek, który nieco szczęśliwie zmieścił ją między nogami Martina Polačka i dał Termalice wyrównanie. Do końca pierwszej połowy gole już nie padły, choć było ku temu kilka dogodnych sytuacji. Mecz był bardzo wyrównany i wszyscy ostrzyli sobie zęby na drugą część tego widowiska.

Istotnie, fani zgromadzeni na stadionie w Niecieczy bardzo szybko doczekali się kolejnych wrażeń. W 54. minucie niefrasobliwe wybicie piłki przez Budziłka wykorzystał Danielak, który pomknął z piłką w kierunku bramki i płasko dośrodkował. Futbolówkę sprytnie przepuścił Roginić, za którego plecami już czaił się Łukasz Sierpina. Kapitan Górali uderzył bardzo mocno, tuż przy słupku i Budziłek nie zdołał zatrzymać tego strzału. Kibice Podbeskidzia znów mogli cieszyć się z prowadzenia swojego zespołu. Fani TSP spisywali się na trybunach równie dobrze, co piłkarze na boisku. I gdy wydawało się, że mecz jest już pod kontrolą, Podbeskidzie nagle oddało inicjatywę i cofnęło się na własną połowę. Termalika grająca z „nożem na gardle” za wszelką cenę chciała wyrównać. Ostatnie 10 minut meczu to ciągłe ataki ze strony gospodarzy i rozpaczliwa obrona całym zespołem Górali. Nie pomogło wejście na boisko Rzuchowskiego czy Sopoćki. Kilkukrotnie swoich kolegów uratował Martin Polaček, ale piłka szybko wracała pod pole karne Podbeskidzia. Górale dzielnie się bronili, ale gol dla Termaliki wisiał w powietrzu. Gdy zegar pokazał 90. minutę, po ogromnym zamieszaniu pod bramką Słowaka, piłkę na 5. metrze otrzymał Artem Putiwcew. Defensor gospodarzy nie zmarnował dogodnej sytuacji i uderzył na tyle mocno, że Polaček nie zdołał zareagować. Termalica doprowadziła do remisu, którego już do końca nie oddała – a zarówno piłkarzom, jak i kibicom Górali po meczu pozostał ogromny niesmak i rozczarowanie. I choć zawodnicy Podbeskidzia przyznawali w wywiadach, że punkt na boisku Termaliki należy szanować – to wszyscy wyjeżdżali z Niecieczy ze świadomością, że Górale zasłużyli na coś więcej.

7. kolejka Fortuna 1 Liga | 31.08.2019

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2 – 2 Podbeskidzie Bielsko-Biała

(Grzybek 17’, Putiwcew 90’ - Roginić 12’, Sierpina 54’)

 

Na innych boiskach: Miedź Legnica wygrywa z Wigrami Suwałki 2:1. Takim samym rezultatem kończy się spotkanie Olimpii Grudziądz, która pokonała Wartę Poznań. Swoje pierwsze ligowe zwycięstwo odnotowuje Chrobry Głogów, który pokonuje na wyjeździe GKS Bełchatów. Stal Mielec wygrywa w Niepołomicach i zostaje liderem tabeli. W klasyfikacji strzelców prowadzi Omran Haydary (6 goli), za nim Mateusz Marzec i Karol Danielak (po 4 gole).


Po niedosycie, jakim pozostał Góralom po pechowym remisie w Niecieczy, plan był tylko jeden: szybki rewanż i pewne zwycięstwo w Niepołomicach. Choć stadion Puszczy do najprzyjaźniejszych terenów nie należy (wystarczy przypomnieć zeszłoroczny pojedynek obu zespołów w Niepołomicach, kiedy to Podbeskidzie prowadziło 2:0, by przegrać 2:3), piłkarze spod Klimczoka byli zdecydowanymi faworytami tego meczu. W środku tygodnia na treningu doszło jednak do bardzo nieszczęśliwego wypadku, kiedy to ucierpiał Martin Polaček. Podczas jednego z ćwiczeń słowacki bramkarz został przypadkowo uderzony korkiem w twarz i został przewieziony do szpitala. Kilkanaście godzin później okazało się, że kontuzja nie jest aż tak groźna, na jaką wyglądała – ale wiadome było, że Słowaka czeka kilka tygodni odpoczynku. W wyjściowej jedenastce Górali na mecz z Puszczą znalazło się więc miejsce dla Rafała Leszczyńskiego, dla którego był to debiutancki występ w tym sezonie oraz dla powracającego po urazie Dmytro Bashlaia.

Od początku spotkania przeważali Górale, niesieni dopingiem ponad 100-osobowej grupy fanów z Bielska-Białej. Puszcza dobrze się jednak broniła i mecz szybko przybrał schemat znany z poprzednich kolejek – Podbeskidzie dominuje, chce grać w piłkę, a rywal skupia się na obronie i wyprowadzaniu kontrataków. Świetnie jednak funkcjonował środek Nowak-Figiel-Sieracki, który nie pozwolił gospodarzom na rozłożenie skrzydeł. W 18. minucie piłkę po błędzie jednego z obrońców Puszczy przejął Marko Roginić, który popędził na bramkę Niemczyckiego i został sfaulowany tuż przed polem karnym. W okolicy 20. metra piłkę ustawił Tomasz Nowak, przymierzył, i… po chwili piłka zatrzepotała w siatce. Pomimo tego, że futbolówka nie leciała z imponującą prędkością, uderzenie było na tyle precyzyjne, że bramkarz Puszczy nie dał rady dosięgnąć piłki. Podbeskidzie zasłużenie objęło prowadzenie, a w sektorze gości zapanowała euforia. Do zejścia piłkarzy na przerwę obraz gry nie uległ zmianie - Górale koniecznie chcieli podwyższyć prowadzenie, ale dobrze dysponowana defensywa Puszczy skutecznie uniemożliwiała zdobywanie kolejnych goli.

Po przerwie mecz stał się nieco bardziej się wyrównany. Puszcza wciąż nie była w stanie tworzyć klarownych sytuacji – a w chwilach, kiedy już piłkarze gospodarzy przedostawali się do pola karnego Podbeskidzia, pewnie bronił Rafał Leszczyński. Golkiper Górali po 90. minutach gry mógł pochwalić się czystym kontem w swoim pierwszym meczu w sezonie. Choć druga połowa spotkania wyglądała nieco bezbarwnie, to zawodnicy Podbeskidzia zrobili to, co do nich należało. Ku uciesze grupy kibiców z Bielska-Białej wywieźli 3 punkty z niewygodnego terenu i pozwolili zapomnieć o pechowych chwilach z meczu w Niecieczy.

9. kolejka Fortuna 1 Liga | 14.09.2019

Puszcza Niepołomice 0 – 1 Podbeskidzie Bielsko-Biała

(Nowak ‘19)

 

Na innych boiskach: Termalica remisuje z Wartą Poznań (w ostatnich minutach z karnego trafia Kupczak), a Miedź Legnica z Olimpią Grudziądz. Stal Mielec sensacyjnie przegrywa w Olsztynie, gdzie po golu Sobczaka Stomil wygrywa 1-0.


Po zwycięstwie w Niepołomicach przyszedł czas na rozegranie zaległego meczu 8. kolejki, w ramach którego Podbeskidzie miało podjąć na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej Miedź Legnica. Spotkanie zostało przełożone z powodu powołań do reprezentacji narodowych piłkarzy z Dolnego Śląska. Nową datę rozegrania pojedynku Wydział Gier PZPN wyznaczył na 18 września – 4 dni po meczu w Niepołomicach. Podbeskidzie po dwóch wyjazdach z rzędu wracało na Rychlińskiego, gdzie Górale mieli podtrzymać zwycięską serię. Nie było to jednak łatwe zadanie – pod Klimczok przyjeżdżał spadkowicz z Ekstraklasy, dysponujący wciąż sporym budżetem, co można było odczuć już po przeczytaniu zestawienia składów. Załuska, Ojamaa, Marquitos – to nazwiska, które budziły postrach niejednej pierwszoligowej drużyny. W Bielsku-Białej wyjątkowo czekano jednak na kogoś innego. Valērijs Šabala – król strzelców Fortuna 1 Ligi z poprzedniego sezonu, koronowany jeszcze jako piłkarz Podbeskidzia to persona, o której wszyscy pod Klimczokiem dobrze pamiętali. Po transferze do Legnicy Šabala nie mógł jednak odnaleźć optymalnej dyspozycji i mecz z Podbeskidziem rozpoczął na ławce rezerwowych.

Pierwsze pół godziny gry w wykonaniu Podbeskidzia pozytywnie zszokowały każdego. Miedź na polu gry tak naprawdę nie istniała. Górale świetnie grali pressingiem, a ataki gości były tłumione w zarodku. Swoje sytuacje mieli m.in. Roginić, Sierpina, czy Danielak – ale po ich strzałach piłka albo minimalnie mijała bramkę Załuski, albo ten ostatni był na posterunku. Z biegiem czasu mecz zaczął się wyrównywać, ale już w 42. minucie boisko musiał opuścić ex-Góral Damian Byrtek, który zobaczył drugą żółtą kartkę. Gdy już wszystkim zdawało się, że pierwsza połowa meczu zakończy się bezbramkowym wynikiem, po dośrodkowaniu Bartosza Jarocha z prawej strony boiska piłkę ręką zagrał obrońca Miedzi. Sędzia natychmiast zagwizdał i wskazał na rzut karny. Do piłki podbiegł Tomasz Nowak i ze stoickim spokojem posłał piłkę do bramki. Chwilę potem arbiter zaprosił zawodników do szatni.

Druga połowa gry rozpoczęła się od mocnego uderzenia Górali, a dokładniej Marko Roginicia. Chorwat w bardzo trudnej sytuacji, stojąc przed polem karnym, tyłem do bramki obrócił się i huknął prosto w okienko. Załuska nie sięgnął piłki, a Podbeskidzie, ku uciesze licznie zgromadzonych fanów prowadziło już 2:0. Szanse osłabionej Miedzi na jakąkolwiek zdobycz punktową w Bielsku-Białej drastycznie zmalały. Legniczanie szybko jednak wzięli się do roboty. Trener Dominik Nowak wpuścił na boisko Grzegorza Bartczaka i Šabalę, a to zaczęło przynosić wymierne efekty. Podbeskidzie nie wiedzieć czemu oddało inicjatywę gościom, będąc przekonane, że przy wyniku 2:0 i przewadze jednego zawodnika nic złego nie może się zdarzyć. W 70. minucie, po stałym fragmencie gry i zamieszaniu w defensywie Górali, Bartczak strzałem głową nie dał szans Leszczyńskiemu. Gol dodał Miedzi wiatru w żagle, a piłkarze gości zrozumieli, że jeszcze nie wszystko stracone. Kolejny stały fragment gry dla legniczan ponownie przyniósł zagrożenie w polu karnym Podbeskidzia. Niepewnie do piłki wyszedł Leszczyński, a futbolówka po zgraniu wylądowała pod nogami Šabali. Łotysz, który znalazł się w bardzo klarownej sytuacji uderzył tuż przy słupku, ale ofiarną interwencją popisał się Dmytro Bashlai. Po wślizgu Ukraińca piłka odbiła się od słupka, aby trafić pod nogi Adriana Purzyckiego, który huknął z pierwszej piłki. Mocne uderzenie zawodnika Miedzi wylądowało na… drugim słupki bramki Leszczyńskiego. Pod Klimczokiem wszyscy wiedzieli, że Górali czeka bardzo trudne ostatnie 20 minut.

Miedź do końca meczu nie stworzyła sobie jednak lepszych sytuacji i po końcowym gwizdku to piłkarze z herbem Podbeskidzia na piersi wnieśli ręce w geście triumfu. Kolejny faworyt do awansu został pokonany. To był bardzo ważny mecz, który uświadomił wszystkim, że w Fortuna 1 Lidze Górale są w stanie wygrać z każdą drużyną. Świetny nastrój szybko jednak zepsuła wiadomość, która migiem rozeszła się po kibicach Podbeskidzia. Tomasz Nowak, kluczowy zawodnik Górali od początku sezonu, w drugiej połowie spotkania doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry do końca roku 2019.

8. kolejka Fortuna 1 Liga | 18.09.2019

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2 – 1 Miedź Legnica

(Nowak 17’ (k), Roginić 47’ - Bartczak 70’)

 

Na innych boiskach: Gładkie zwycięstwa Warty Poznań (3:0 z Chrobrym) i Radomiaka (2:0 z Odrą Opole) windują te zespoły w górę pierwszoligowej tabeli. Swoje mecze przegrywają Stal Mielec (1:2 z GKS-em Tychy) i Termalica (0:1 z Olimpią Grudziądz). Dla GKS-u Bełchatów po raz kolejny trafia Mateusz Marzec, ale jego zespół tylko remisuje 1:1 z Zagłębiem Sosnowiec.


Już 4 dni po wyczerpującym meczu z Miedzią Legnica Podbeskidzie gościło na Stadionie Miejskim kolejnego groźnego rywala. W niedzielne popołudnie do Bielska-Białej miał przyjechać zespół GKS-u Tychy. Tyszanie w swoim dorobku przed tym meczem mieli tylko jeden punkt mniej od Górali, którzy oczek uzbierali tyle samo co liderująca Warta Poznań. Drużyna z Tychów była też najskuteczniejszym zespołem w pierwszoligowej stawce (18 goli w 9 meczach), a w poprzednim tygodniu dokonała rzadkiej sztuki ogrania Stali Mielec na wyjeździe. Pojedynek z Podbeskidziem, które na własnym stadionie wygrało wszystkie 3 mecze zapowiadał się naprawdę ekscytująco. Nic więc dziwnego, że oczy całej Fortuna 1 Ligi wpatrzone były na Rychlińskiego 21 albo odbiorniki Polsatu Sport, który transmitował to spotkanie.

Zaczęło się od mocnego uderzenia gości. GKS był pierwszą w tym sezonie drużyną, która tak odważnie zagrała od samego początku spotkania. Defensywa Podbeskidzia spisywała się jednak dobrze i piłkarze w czarnych strojach nie byli sobie w stanie stworzyć stuprocentowych sytuacji do zdobycia gola. Górale szukali swojego szczęścia w kontrach i w 12. minucie meczu byli bardzo bliscy wyjścia na prowadzenie. Obrońcy GKS-u nie poradzili sobie ze sprytnym dośrodkowaniem Sierpiny z prawej strony boiska, a na długi słupek nabiegał Karol Danielak, który miał przed sobą przynajmniej częściowo pustą bramkę. Kibice, którzy już widzieli piłkę w bramce już wstawali z miejsc, ale... skrzydłowy Górali pomylił się i z najbliższej odległości nie trafił w piłkę, która przetoczyła się obok słupka Konrada Jałochy. Co się odwlecze, to jednak nie uciecze. W 28. minucie Podbeskidzie przeprowadziło bardzo podobną akcję – dośrodkowanie z prawej strony Bartosza Jarocha, błąd Jałochy przy wyjściu do piłki, futbolówka pod nogami Danielaka i… tak! To musiało skończyć się golem. Trybuny Stadionu Miejskiego szalały z radości, a Danielak cieszył się z gola swoją ulubioną cieszynkę – czyli efektownymi saltami, które stały się jego znakiem rozpoznawczym. Do końca pierwszej połowy gry Podbeskidzie prowadziło grę i nie dawało drużynie gości zbyt wiele do powiedzenia.

Drugą połowę Górale rozpoczęli jeszcze mocniej. Już w 48. minucie prawą stroną boiska pognał Adrian Rakowski, który zastąpił w wyjściowym składzie Tomasza Nowaka, posłał fantastyczne dośrodkowanie w pole karne, a tam odnalazł się Danielak, który celną główką podwyższył na 2:0! Gdy wszystkim wydawało się, że nic świetnie grającą drużynę Podbeskidzia nie może spotkać nic złego, zaczęły powracać demony z meczu z Miedzią czy Termaliką. Górale nieco zwolnili tempo gry, a coraz więcej do powiedzenia miał GKS. Piłkarze z Tychów bardzo szybko zdobyli bramkę kontaktową – po akcji lewą stroną boiska, Sebastian Steblecki minął Modelskiego, wpadł w pole karne i posłał mocne, płaskie podanie do Łukasza Grzeszczyka. Na drodze zagrania stał Kornel Osyra, po którego niefortunnej interwencji piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. GKS błyskawicznie nabrał wiatru w żagle, a na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej robiło się coraz bardziej nerwowo. Podbeskidzie sprawnie broniło się jednak przed atakami gości. Trener Brede chcąc za wszelką cenę dowieźć zwycięstwo do końca wprowadził na boisko Michała Rzuchowskiego i Filipa Laskowskiego. Kilkukrotnie Górali uratował Rafał Leszczyński. Kiedy na Stadionie Miejskim wybiła trzecia z czterech doliczonych minut, GKS Tychy wykonywał rzut wolny z głębi boiska. Groźne dośrodkowanie w polu karnym trafiło prosto na głowę jednego z zawodników gości, ale z trudnym strzałem wspaniale poradził sobie Leszczyński, który sparował uderzenie na rzut rożny. Do końca meczu zostało już tylko kilkadziesiąt sekund. Do piłki w narożniku boiska podszedł Wojciech Szumilas, i po przedłużeniu piłki na krótkim słupku z najbliższej odległości wpakował ją do bramki Maciej Mańka. Chwilę potem rozległ się gwizdek kończący mecz. Choć obie drużyny podzieliły się punktami, to piłkarze Podbeskidzia byli załamani. Niemal cały mecz prowadzili z trudnym rywalem, aby po chwili dekoncentracji w końcówce stracić zwycięstwo. Skończyła się seria 3. wygranych z rzędu na Stadionie Miejskim. Kibice sami nie wiedzieli, czy bardziej boli ich strata punktów, czy fakt, że drużyna znowu zaczyna tracić gole w końcówkach meczu. Trzeba było się jednak podnieść i walczyć dalej – już 3 dni później piłkarzy trenera Brede czekała pucharowa rywalizacja w Siedlcach.

10. kolejka Fortuna 1 Liga | 22.09.2019

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2 – 2 GKS Tychy

(Danielak 28’, 48’ - Osyra (sam.) 51’, Mańka 90+4’)

 

Na innych boiskach: Do ostatnich minut walczyli też w Głogowie – tam po golu w doliczonym czasie gry Chrobry wygrał 3:2 bardzo ważny mecz z Odrą Opole. GKS Jastrzębie po hat-tricku Jakuba Wróbla rozbiło na wyjeździe Zagłębie Sosnowiec 4:2, a Stal Mielec i Warta Poznań po zwycięstwach kolejno nad GKS-em Bełchatów i Sandecją Nowy Sącz odskoczyły Podbeskidziu w tabeli na 3 punkty.

powrót do listy